Obudziłam się,wtulona w mojego tygryska *-*.Szczerbatek otulił nas swoim ogromnym skrzydłem.Popatrzyłam na wejście do jaskini.Był już dość późny poranek..Wyślizgnęłam się z ich objęcia i ruszyłam w stronę swojej jaskini do Syberyjskiego lasu.Chciałam na śniadanie złowić sobie parę arktycznych rybek bo w brzuchu mi dość głośno burczało.. Gdy ino włożyłam pysk pod wodę,przede mną stanął potwór:
Jedyne co mogłam użyć w tym momencie to mojej magi powietrza,ponieważ by wezwać swoje duchy do pomocy,nie starczyło by mi many(czyli siły życiowej). Wzięłam się w garść i zaczęłam ostrą walkę jako tygrys.Najpierw on zadawał ciosy które sprawnie uniknęłam takie jak na przykład ogromne sople,które nie raz przeleciały obok mojego futra,centymetr.To coś chciało mnie nawet zamrozić,jednak odepchnęłam jego lodowy oddech,moją śnieżycą.Po pewnym czasie,musiałam użyć tornada i potwór wraz z wirującym powietrzem,przemieścił się daleko poza tereny stada.Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam lizać rany.Potem złowiłam parę ryb,by zebrać siły i udałam się do swojej jaskini,po resztę moich rzeczy.Gdy wróciłam do naszej wspólnej jaskini z Blu,szczena mu opadła i nie mógł nic wymówić..
-Ej,co jest??spytałam zdziwiona
-Two..two..twoja sierść!!!!!!
Spojrzałam w kałużę,przed naszą jaskinią i ujrzałam to :
-Co to ja?? spytałam zdziwiona i przetarłam łapami oczy.
-Ale jak to się stało?? zaczęłam panikować a Blu stanął za mną.
(Blu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz